Drohobycz, ach ten Drohobycz, niezwykły, wyrafinowany, czarujący, nasz galicyjski Klondike, gdzie na początku XX wieku szampana sprzedawano więcej, niż w pyszałkowatym Wiedniu, u boku cesarza Franciszka Józefa. Jego wille i wieża ratuszowa, jego wieczna, niby ziemia galicyjska, warzelnia oraz dziwne symbole na elewacji frontowej kościoła św. Bartłomieja niech zostaną dzisiaj w tle. My, z kolei, powędrujemy do najcenniejszej perełki artystycznej, którą jest drewniana cerkiew św.Jura. Jeżeli ktoś jest innego zdania na ten temat, to niech udowodni jego słuszność. My nie mamy nikomu nic do udowodnienia: na świątyni niby medal na piersi bohatera lśni i jest pełna blasku nagroda architektoniczna. Romb wpisany w okrąg, emblemat oznaczający wartość zabytków i miejsc historycznych, a także obiekt zabytkowy wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Od dn. 21 czerwca 2013 roku taki emblemat posiada również cerkiew św. Jura w Drohobyczu. Kategoria była grupowa, więc oprócz cerkwi św. Jura na liście było jeszcze siedem świątyń ukraińskich i osiem świątyń polskich. Mimo wszystko, mamy z czego być dumni! 

Cerkiew św. Jura w Drohobyczu – to arcydzieło i nie trzeba mieć dyplomu z historii sztuki, aby to zrozumieć. Wystarczą tylko oczy i serce. 

Umysł z wyobraźnią też się przydadzą: ponad pięćset lat temu ściany świątyni były dębami rosnącymi w karpackich lasach. Ich gałęzie szumiały gdzieś między Rożniatowem a Doliną. Gdy nadszedł czas drzewa zostały ścięte, a z drewna wzniesiona została cerkiew. Tylko działo się to nie w Drohobyczu, a w niewielkiej wiosce Nadziejów na przełomie XV i XVI ww. Świątynia o konstrukcji zrębowej składa się z kwadratowej nawy oraz dwóch skrzydeł bocznych.  Wzniesiona cerkiew została bez użycia ani jednego gwoździa, jednak w tym nie ma nic dziwnego, gdyż wszystkie świątynie w Karpatach wznoszone były w ten sam sposób. W Galicji gwoździe były dla mieszkańców wsi kosztowną przyjemnością, więc o wiele taniej i prościej było zrobić drewniane kołki. 

Koleżanka-dzwonnica, która teraz „przytuliła się” do drewnianego płotu, otaczającego cerkiew, zbudowana została znacznie później, ale mimo wszystko było to bardzo dawno: w 1670 roku. „Urodziła się” dzwonnica w Drohobyczu: w tym czasie cerkiew ze wsi Nadziejów już od 13 lat znajdowała się w Drohobyczu. Przeniesiona ona została w postaci rozebranej, po czym ponownie postawiona została na działce, podarowanej miastu przez Iwana Broszniwskiego, który był żonaty z Maruchną z rodu Terleckich, córką miejscowego popa (kapłana w cerkwi prawosławnej).  Było to akurat miejsce, gdzie kiedyś znajdowała się jeszcze starsza drewniana cerkiew św. Jura. Spłonęła ona podczas napadu na miasto w 1648 czy w 1657 roku. Wtedy miasto zostało zaatakowane przez oddziały kozackie dowodzone przez hetmana Bohdana Chmielnickiego oraz przez wojska ich ówczesnych sytuacyjnych sojuszników Tatarów. Należy zaznaczyć, że w owych czasach bardzo często świątynie były kupowane i przenoszone z miejsca na miejsce. Nie wiadomo dokładnie, czy zmontowana ponownie cerkiew dokładnie powtarzała obrysy ówczesnej cerkwi we wsi Nadziejów. W ciągu swej historii liczącej prawie pięćset lat świątynia była kilkakrotnie przebudowywana. Ostatecznego, doskonałego wyglądu ona uzyskała dzięki mistrzowi Hryhorijowi Tesli z Drohobycza.  

W 1659 roku w Drohobyczu pojawił się jeszcze jeden cud: barokowy ikonostas. Mimo że minęło już prawie czterysta lat, zarówno on, jak i malowidła ścienne autorstwa ludowego artysty Stefana Medyckiego nadal robią niesamowite wrażenie. Każdy centymetr wnętrz świątyni pokryty jest polichromią. Polichromia ta jest wyjątkowa zarówno pod względem artystycznym, wybranych wątków biblijnych, tak i pod względem stanu zachowania malowideł. Z malowideł ściennych, będących Biblią dla analfabetów, dowiadujemy się jak ówcześni mieszkańcy Galicji wyobrażali sobie Raj, czego się bali w Piekle, w co byli ubrani. Z XVII wieku do naszych dni zachowały się malowidła centralnego zrębu (postacie archaniołów, sceny ze Starego Testamentu i z Apokalipsy) oraz przestrzeni pod kopułą.      

Turystom najbardziej podoba się oglądać południową ścianę nawy, gdyż tam są nie tylko postacie świętych i Akatyst ku czci NMP, lecz także SuperHit podobnych malowideł: Sąd Ostateczny ze wszystkimi potworami, tłumem cierpiących i wpływem dydaktycznym na potencjalnych grzeszników. Na zrębie centralnym widoczne są liczby „1678” – jest to data wykonania muralu.  

Malowidłami pokryte były nie tylko ściany wewnątrz świątyni, lecz także ściany zewnętrzne. Ach, gdyby choć na chwilę zobaczyć to piękno. Niestety deszcze i śnieg już dawno zmieszały wszystkie stare farby, a potem zmyły je z drewnianych ścian. Pozostały nam tylko resztki podkładu oraz kilka niewyraźnych plam farby.  

Po zwiedzaniu cerkwi należy zatrzymać się na chwilę w galerii arkadowej, która otacza świątynię pod szerokimi sobotami. Ile troski jest w tym elemencie architektonicznym: soboty dawały schronienie wiernym przed opadami deszczu, śniegu czy przed wiatrem.  

Świątynia jest czynna codziennie i jest częścią lokalnego muzeum „Drohobyczyzna”.

Zwiedzanie obiektu w 3D

Obiekt na mapie