Opowiadając o zabytkach architektury sakralnej można porównać je z filmem, gdzie rolę główną zawsze grają świątynie, natomiast ich dzwonnice grają, z reguły, role drugoplanowe. Jest w Galicji pewna wioska wobec której nie da się zastosować takiej analogii. Świątynia w tej miejscowości jest stosunkowo skromna i typowa, ze szczytami krytymi tak szkodliwą dla budowli drewnianych blachą. Jednak dzwonnica przykryta dachem gontowym jest prawdziwym arcydziełem architektury ludowej.  

Mowa tu, oczywiście, o Jasienicy Zamkowej. Daremnie naiwni turyści będą wyglądać przez okna swoich samochodów tu, między Starym Samborem a Turką, z nadzieją, że zobaczą w Jasienicy Zamkowej jakiekolwiek budowle fortyfikacyjne (przecież nazwa jest tak obiecująca). W tej osadzie bojkowskiej zamku nie ma, jednak jest królowa wszystkich drewnianych dzwonnic na terenie obwodu lwowskiego. 

Jej miejsce jest naprawdę królewskie. Jasienica Zamkowa – to już prawdziwe Karpaty, gdzie wysokie góry otaczają wioski, ciągnące się wzdłuż dolin rzecznych. Ale czasem i we wsiach są wzgórza. Na szczycie jednego z takich wzgórz-tronów w drugiej połowie XVIII wieku wzniesiony został cud inżynierii ludowej. Prawdopodobnie działo się to w latach 1767-1779 czyli prawie 240 lat temu. Pierwotnie była to konstrukcja „trzy w jednym” – brama, dzwonnica i kaplica. Biły dzwony, zapraszając wiernych do modlitwy, która odbywała się już na drugiej kondygnacji dzwonnicy. 

Wieś była stara (pierwsze wzmianki o niej pochodzą z roku 1510 czy z roku 1538) i stosunkowo wielka, więc bez świątyni było trudno. Jednak na całą cerkiew Bojkom, prawdopodobnie, zabrakło środków, dlatego przez sto lat z hakiem jej funkcje pełniła dzwonnica-kaplica.  

Wg miejscowych legend dzwonnica znajdowała się nie w Jasienicy, chociaż też w Karpatach. Podobno została ona przeniesiona tu ze wsi Isai, położonej w sąsiednim rejonie turczańskim. O tym, że dzwonnica naprawdę podróżowała mogą świadczyć montażowe znaki ciesielskie, wycięte na belkach. Naprawdę dziwny zbieg: prawie wszystkie drewniane świątynie Bojkowszczyzny kryte są blachą lub innymi nowoczesnymi materiałami pokryciowymi. Tylko cerkiew św.Michała we wsi Isai oraz dzwonnica w Jasienicy Zamkowej zachowały autentyczne pokrycie gontowe. Gdy się patrzy na te  prostokątne drewniane deszczułki – „raduje się serce, raduje się dusza”. Dzwonnica wzniesiona została bez użycia ani jednego metalowego mocowania – ani w „zamkach” w ścianach zrębowych, ani na kołkach. Tylko krzyż na makowicy jest kuty. Właśnie takie były kiedyś wszystkie nasze cerkwie. Byłoby dobrze, gdyby takie były one w przyszłości i gdyby poziom patriotyzmu i wiedzy został ostatecznie zrównany z chęcią mieszkańców wsi „ulepszać” wszystko za pomocą azotku tytanu. 

Trzykondygnacyjna dzwonnica wygląda naprawdę monumentalnie, niby wieża ufortyfikowanego miasta, chociaż jej wymiary są dość skromne – tylko 14 metrów wysokości. Sedno tkwi w prawidłowych proporcjach. Dzwonnica wybudowana jest na planie kwadratu o wymiarach 6 x 6 m, jej każda kolejna kondygnacja jest węższa niż poprzednia. Zgodnie z tradycyjnym stylem bojkowskim dwie dolne kondygnacje otoczone są ze wszystkich stron galeryjkami arkadowymi. Trzecia kondygnacja posiada niewielkie otwory łukowe, które jeszcze bardziej zwiększają podobieństwo dzwonnicy do wież zamkowych z ich wąskimi otworami strzelniczymi. Harmonię uzupełnia niska namiotowa bania zwieńczona makowicą oraz kutym żelaznym krzyżem. 

Pierwsza, najniższa kondygnacja wykorzystywana była jako brama wjazdowa, a później – jako magazyn, gdzie przechowywano chorągwie cerkiewne oraz stare ikony, i nawet miód z cerkiewnej pasieki. Do bezpiecznego zamykania dwóch niskich otworów łukowych stosowano potężną bramę wykonaną z grubych desek. Na następnej kondygnacji dzwonnicy mieściła się, jak już wspominaliśmy, kaplica. Była to kaplica Opieki NMP. Gdy wznoszona była nowa cerkiew, w nabożeństwie odprawianym w kapliczce mogli uczestniczyć wszyscy mieszkańcy wsi! W niespodziewanie wysokim i przestronnym pomieszczeniu było nawet miejsce na balkon przeznaczony dla chóru! Dzwony wiszą na potężnych krokwiach – bani trzeciej kondygnacji dzwonnicy, gdzie prowadzą niezwykłe schody, wykonane z rozwidlonego wierzchołka świerka. Jeden z dzwonów ufundowany został w latach trzydziestych XX wieku przez byłych mieszkańców Jasienicy Zamkowej, którzy wyjechali do Ameryki do pracy.  

Powstaje naturalne pytanie, skąd jest ta cerkiew, która obecnie stoi w pobliżu dzwonnicy.  Duża katedra św. Michała Archanioła, na planie krzyża, jest o wiele młodsza niż jej sąsiadka. Wskazują na to okna świątyni. Są one wielkie czyli takie, jakie zaczęły pojawiać się w naszej architekturze już w czasach nowożytnych, gdy szklane okna już nie były drogim luksusem. Świątynia wzniesiona została w 1903 roku wg projektu Wasyla Nahirnego, pochodzącego z bojkowskich Podhorców najsłynniejszego architekta świątyń chrześcijańskich obrządku wschodniego w całej Galicji. Budowano nie na pustym miejscu; wcześniej w tym miejscu znajdowała się stara i skromna trójdzielna cerkiew w stylu bojkowskim. Ten styl łatwo zapamiętać i poznać dzięki okapom oraz kilku (najczęściej trzem) załomom na dachu piramidalnym. Projekt nowoczesnej cerkwi opracowany był przez architekta w duchu panującej wówczas secesji, jednak wykonana ona została w modnym wtedy stylu huculskim. Przestronna, na planie krzyża, z bogato rzeźbioną emporą (chórem muzycznym) we wnętrzu. Obok umiejętnie udekorowanych „w jodełkę” drzwi znajduje się niewielka metalowa tablica z herbem Rusi – Lwem i napisem „Towarzystwo Wzajemnych Ubezpieczeń „Dniestr”. Był to znak, który świadczył, że świątynia jest ubezpieczona przez firmę, której założycielem i kierownikiem był Wasyl Nahirny.   

Cud-dzwonnica poddana została gruntownej renowacji w 1970 roku. Prace wykonane zostały przez lwowskich architektów Iwana Mohytycza oraz Ihora Starosolskiego. Obecnie mieści się w niej niewielkie muzeum, w którym można zobaczyć stare meble, ikony oraz haftowane chorągwie, gasidła służące do zapalania i gaszenia świec na żyrandolach-pająkach i nawet unikalne, w całości drewniane terkotki i kołatki. Jednak muzeum nie ma ani ustalonych godzin pracy, ani cen biletów wejściowych.  Jeśli szczęście dopisze i uda się zdobyć w cerkwi klucze – jest szansa na zwiedzanie muzeum, jeśli nie – niestety, można będzie tylko zachować w pamięci jak wygląda najpiękniejsza dzwonnica Bojkowszczyzny.

Zwiedzanie obiektu w 3D

Obiekt na mapie