W ostatnich latach Pomorzany cieszą się dużym zainteresowaniem prasy, lokalnych historyków i po prostu ludzi, którym zabytki nie są obojętne. Już od kilku lat organizacja pozarządowa „Spadszczyna.UA” podejmuje tytaniczne wysiłki w celu ratowania renesansowego zamku magnatów Sobieskich. Twierdza była już, jak się wydaje, po tej stronie życia, ale dzięki wysiłkom aktywistów przywracają ją do życia.
A ratusz w Pomorzanach doczekał się rozgłosu trzy lata temu, kiedy neogotycką budowlę (właściwie tylko jedno skrzydło z dawnego Wielkiego Magistratu) wystawiono na sprzedaż na słynnym internetowym pchlim targu w kraju. Oburzenie mieszkańców przyniosło efekt: zmieniono zdanie w sprawie sprzedaży ratusza.
A w cieniu tych medialnych skandali stoją dwie zabytkowe świątynie byłego miasta: murowany kościół i drewniana cerkiew soborowa Bogurodzicy. Porozmawiajmy o tej drugiej.
Przy wjeździe do Pomorzan od strony Złoczowa drewniana świątynia może być pierwszym widzianym zabytkiem architektury w osadzie. Znajduje się po prawej stronie trasy, w głębi bocznej ulicy, na wzniesieniu. Nowsza murowana cerkiew może przesłonić drewnianą budowlę: przecież jest wysoka. Podwyższenie u starej cerkwi jest spora. Za ten pagórek, na którym stoi, miejscowi nazywają świątynię „górną”, wierzchnią. Ponieważ była kiedyś w mieście inna drewniana cerkiew – Trójcy Świętej, zbudowana w 1718 roku. Nazywano ją „dolną”. Do naszych czasów nie dożyła.
Cerkiew soborowa Bogurodzicy pochodzi z 1690 roku. I nawet wtedy świątynia nie była budowana na pustym miejscu, lecz tam, gdzie stała poprzednia cerkiew. Tak się złożyło, że świątynia istniała w trudnych czasach – częste najazdy tatarskie na podolskie i galicyjskie osady nie pozwalały nawet marzyć o spokoju i ciszy. Ta świątynia płonęła. A odbudował ją z popiołów ojciec najsłynniejszego polskiego króla Jana III – Jakub Sobieski, właściciel zamku i Pomorzanin w ogóle. Odbudował cerkiew i inne budowle miasta zniszczone przez pożar, a były one wciąż na nowo niszczone przez wrogów. W 1672 roku, po najeździe wschodniaków, wydawało się, że nie ma czego odbudowywać, ale w 1674 roku cerkiew znów powstała z nicości. Odprawiał nabożeństwa w niej ksiądz Szaszkewycz albo imiennik, albo krewny innego słynnego Szaszkewycza z rejonu złoczowskiego, Markijana.
Odrestaurowana świątynia stała tylko 16 lat, ponieważ parafianie uznali, że nie odpowiada już ich potrzebom. Mała, ciasna. Potrzebowali większej cerkwi. Tak powstał zabytek, który do dziś zdobi Pomorzany.
Zbudowano go z ciętego dębu. Podczas budowy nie używano ani jednego gwoździa. Jednak w ten sposób zbudowano wszystkie setki i tysiące innych starożytnych ukraińskich świątyń: w tamtych czasach gwoździe były niesamowitym luksusem, na który bardzo niewielu mogło sobie pozwolić. Tradycyjne trzy zręby: kwadratowa nawa i babiniec, fasetowany ołtarz. Mistrzowie wzorowali się na świątyniach sąsiedniego Wołynia – pomorzańska cerkiew jest wysoka, zakończona trzema majestatycznymi kopułami. Wokół całej cerkwi znajduje się galeria-opasanie na filarach – jest to również typowe dla południowowołyńskich cerkwi. Architektoniczną atrakcją jest pięć okrągłych okien, które przecinają południową i północną ścianę nawy, ułożonych w krzyż.
Ściany świątyni są lekko pochylone do wewnątrz. Taka sylwetka „beczki” jest rzeczywiście typowa dla starych cerkwi Galicji. Kolejna archaiczna cecha – wejście do świątyni przez babiniec znajduje się nie od zachodu, lecz od południa. Zresztą, jak i brak okien w babińcu – sala modlitewna dla kobiet była oświetlona przez te same otwory drzwiowe.
W osadzie istnieje legenda, że cerkiew zbudowali Zaporożcy z oddziałów kozackich łysiańskiego pułkownika Maksyma Krzywonosa i jego brata krwi korsuńskiego pułkownika Stanisława-Nestora Morozenki. A że obaj bohaterowie narodowi zginęli w latach 40. XVI w., legenda tu nie wygasła: Kozacy podobno zbudowali świątynię podczas przerwy w kampanii przeciwko Lwowowi w 1648 roku. Kiedy obaj pułkownicy jeszcze żyli.
Patriotycznie. Jednak mało historycznie.
Inna legenda mówi, że jedna z ikon lokalnego ikonostasu jest uważana za cudowną.
W ciągu swojego długiego istnienia cerkiew przeszła wiele remontów – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Wnętrze świątyni odrestaurowano w 1851 roku. A w 1899 pokryli zarówno kopułę, jak i poddasze szarą blachą. Prawdopodobnie uważano, że w ten sposób świątynia będzie wyglądała lepiej i bogaciej.
Na południe od cerkwi znajduje się dzwonnica z łukowatą galerią na obwodzie. Budynek płonął 19 maja 1889 roku – tak poważnie, że stare dzwony roztopiły się od żaru.
Na dziedzińcu cerkwi znajduje się duży, lakoniczny, drewniany krzyż. Przypomina on o misjach antyalkoholowych, które od 1875 roku prowadził we wsi ojciec Rudolf Moch. Z pijaństwem mieszkańców wsi walczono wówczas w Pomorzanach za pomocą masowymi procesjami.
W 1906 r. cerkiew odwiedził metropolita Andrzej Szeptycki.
W latach 1969-1970 lwowscy architekci przeprowadzili profesjonalną renowację budowli, która od dawna była wykorzystywana jako banalny magazyn. Dopiero wiatry przebudowy zwróciły parafianom świątynię. Stało się to w 1989 roku.